John Warnock Hinckley Jr. (born May 29, 1955) is an American man who attempted to assassinate U.S. President Ronald Reagan in Washington, D.C., on March 30, 1981, two months after Reagan's first inauguration. Using a .22 caliber revolver, Hinckley wounded Reagan; police officer Thomas Delahanty; Secret Service agent Tim McCarthy; and White President Ronald Reagan tried for eight years to build a border wall but was unable to do so. On 21 December 2018, President Donald Trump posted an inaccurate statement on Twitter comparing his Via satellite, he was connected with the defeated Democratic senators George McGovern, Birch Bayh, and Frank Church—Christian Right targets all. “George Gallup didn’t get a chance to declare Fast Money. Tytuł Pierwszej Damy nie chroni przed cierpieniem. Jackie Kennedy do końca życia mówiła, że od dnia zamachu na swojego męża czuje na ciele różowy kostium poplamiony jego krwią. Hillary Clinton ostatnio zwierzyła się w swojej biografii, że udręczona kłamstwami niewiernego męża miała kłopoty z patrzeniem ludziom w oczy. Nancy Reagan cierpi od dziesięciu lat. Tyle 92-letni dziś Ronald Reagan choruje na alzheimera. Choroba okrutnie doświadcza nierozłączną parę, która trzymając się za ręce, porzuciła karierę aktorską i przeszła z hollywoodzkiego studia do Białego Domu. Pokój bez widoku Były prezydent leży w białym szpitalnym łóżku, w pokoju, który kiedyś był jego gabinetem. Dokumenty na biurku zastąpił stos wyprasowanych prześcieradeł gotowych do użycia. Reagan nie zwraca na nie uwagi. Nie pamięta, do czego służą, tak jak nie pamięta, kim jest. Choroba Alzheimera zamieniła mu świat w rozmazaną, niezrozumiałą plamę. Zwykle ma zamknięte oczy. Rzadko jest sam. Towarzyszy mu żona. Drobna, 82-letnia kobieta. Pielęgniarkę prosi o pomoc tylko wtedy, gdy trzeba unieść jego ciało. Często czyta mężowi książki, trzyma go za rękę, żeby nie czuł się osamotniony w swojej otchłani, w której nie ma prezydentów, żon ani słów. Stara się go nie zostawiać samego, bo obsesyjnie boi się, że mąż umrze, kiedy nie będzie jej przy jego boku. Przed wyjściem z domu zawsze przysuwa łóżko do balkonowych drzwi, żeby prezydentowi w rzadkich chwilach przebudzenia zastępował ją widok ogrodu, a nie sufitu. Przedziwna zamiana ról. On, nawet jako prezydent kojarzony z postacią, którą w filmach grywał najczęściej - kowboja o atletycznej sylwetce - znajduje oparcie w niewielkiej kobiecie na pozór tak kruchej i słabej. - Kobieta jest jak torebka herbaty. Nie poznasz jej mocy, dopóki nie zalejesz jej gorącą wodą - lubiła mawiać Nancy w czasach, kiedy była wschodzącą gwiazdką filmową. Nie wiedziała wtedy, że po latach los zaleje ją wrzątkiem. Rodzina doskonała Ronald Reagan i Nancy Davis poznali się w styczniu 1952 roku, kiedy to Nancy została oskarżona o współpracę z organizacją komunistyczną. Poprosiła Reagana o pomoc w oczyszczeniu z zarzutów. Był wówczas szefem związku zawodowego aktorów. Po wygranej sprawie poszli na kolację i już 4 marca wzięli cichy ślub. Nie chcieli rozgłosu, bo Nancy była w ciąży. Gdy 22 października urodziła córkę Patti, zdecydowała się rzucić karierę filmową i namówiła męża na rozstanie z ekranem na rzecz polityki. Długo miała kompleksy wobec poprzedniej żony Reagana, także hollywoodzkiej aktorki Jane Wyman, która nie tylko dała mu córkę, ale i zrobiła oszałamiającą karierę. Uspokoiła się, gdy w 1958 roku, po kilku poronieniach, udało jej się urodzić syna. Dała mu imię Ronald, by podkreślić, że chce, by poszedł w ślady ojca. Świetnie poradziła sobie z rolą żony polityka mierzącego wysoko. Rytuał władzy w USA wymaga, by cała rodzina jako "rodzina doskonała" brała udział w kampaniach politycznych. Nancy znakomicie umiała skupić na mężu zainteresowanie mediów. W czasie imprez publicznych zachowywała się jak zahipnotyzowana. Prasa kpiła z jej szerokiego uśmiechu i ślepego zapatrzenia w Reagana, jakby za chwilę miał dokonać jakiegoś cudu. Gdy w 1981 roku Reaganowie wprowadzili się do Białego Domu, prezydent podkreślał, że duża w tym zasługa żony. Nie musiał. I tak mówiło się, że Nancy ma na niego ogromny wpływ, a nawet, że podejmuje za niego ważne decyzje i w istocie to ona jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, a on tylko wykonawcą jej poleceń. I to jej przypisywano udział w zakończeniu zimnej wojny. Kiedy w 1984 roku sowiecki minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko gościł w Waszyngtonie, poprosił ją, by szeptała mężowi do ucha słowo "pokój". W odpowiedzi usłyszał od Nancy legendarne już dziś: "Tak zrobię - i panu też to szepnę". W jednym z przemówień do narodu Reagan stwierdził, że żona jest dla niego wszystkim. Ciągle powtarzał jej, że ją kocha. Wysyłał płomienne listy miłosne, kiedy rozstawali się na kilka dni. Gdy po amputacji piersi Nancy obudziła się z narkozy, zobaczyła twarz męża, który przez cały czas czuwał przy jej łóżku. Daleko od świata Teraz Nancy odcięła od świata dom w Bel Air, luksusowej dzielnicy Los Angeles, który niegdyś wybrała dla siebie i męża z myślą o spokojnej emeryturze. Kamienny mur najeżony kolcami zamienił posiadłość w bunkier. W ogrodzie jest więcej kamer niż drzew. W budce wartowniczej czuwa strażnik, by brama pozostała zamknięta. Nawet dla bliskich przyjaciół. Nancy Reagan do domu wpuszcza tylko ochronę i rodzinę, a do pokoju męża, oprócz pielęgniarki i lekarza, jedynie dzieci. Zależy jej na tym, by ludzie zapamiętali Ronalda Reagana takim, jakiego go pokochała. Jego chorobę nazywa długim pożegnaniem. O tym, jak wygląda to pożegnanie, wiadomo tylko od Patti, która regularnie składa prasie relacje z domu rodziców: - Mój ojciec jest jedynym mężczyzną w domu, z wyjątkiem ochroniarzy, którzy bezszelestnie poruszają się po korytarzach. To dom kobiet. Dom pielęgniarek, mojej matki, pokojówek. Mając nadzieję, że coś dociera do ojca, od czasu do czasu organizujemy przy jego łóżku obiad. W gruncie rzeczy on pozostaje w centrum naszego życia. Mama często budzi się w nocy. Chodzi w kółko. Myślała, że będzie jej łatwiej, kiedy małżeńskie łoże zastąpi tapczanem. Pamiętam ślady, które duże łóżko zostawiło na dywanie. Mama nie patrzyła w dół, udawała, że ich nie widzi. Czekanie na cud Nancy nie komentuje zwierzeń córki. Na pytania dziennikarzy o stan zdrowia byłego prezydenta konsekwentnie odpowiada: "On się już z wami pożegnał". Ma na myśli list do Ameryki z 1994 roku, w którym Ronald Reagan poinformował rodaków o swojej chorobie. Pisał: "Wchodzę teraz na drogę, która prowadzi w stronę zachodzącego słońca mego życia". Wielu dawnych współpracowników Reagana twierdzi, że pierwsze objawy choroby dały o sobie znać już podczas drugiej kadencji byłego prezydenta w latach 1985?89. Reagan mylił współpracowników, gubił się w Białym Domu, kilka razy powtarzał te same kwestie w przeświadczeniu, że formułuje je pierwszy raz. Na początku jego choroby Nancy jeszcze wierzyła w cudowne wyzdrowienie. Wynajęła mężowi biuro, by zamiast skupiać się na rozpaczliwym przypominaniu sobie detali z czasów swojej prezydentury, przeglądał gazety, odpowiadał na listy, wysyłał autografy. Reagan żartował wtedy, że alzheimer to miła choroba, bo codziennie spotyka się zupełnie nowych ludzi. Kiedy już nawet żona zaczęła wydawać się prezydentowi obca, codzienne wizyty w biurze zastąpiono grą w golfa. Potem już tylko pracowicie wyławiał liście pływające po wodzie w basenie przed domem. Ochroniarze wrzucali je z powrotem, żeby miał jakieś zajęcie. W gazetach zaczęły pojawiać się zdjęcia, na których Nancy karmi męża tortem. Dowód, że choroba jeszcze go jej nie odebrała. Ostatnie zdanie, jakie wypowiedział sześć lat temu, brzmiało: "Cześć, miło cię widzieć". Od trzech lat nikt poza najbliższymi nie widział byłego prezydenta. Po przebaczeniu Dlaczego Patti nie szanuje milczenia matki? Przed laty dowiodła, że nie ma dla niej tematów tabu. Napisała trzy książki, w których zdradzała, że w dzieciństwie była bita przez matkę, a ojciec, wpatrzony w żonę, pozostawał obojętny na wszystkie skargi. Rozbierana sesja w Playboyu i epizod w filmie pornograficznym były happeningami wymierzonymi w rodziców. Teraz, pogodzona z matką, wyjaśnia, że przerwała rodzinną zmowę milczenia, bo uważa, że ludzie mają prawo wiedzieć, jak wyglądają ostatnie dni byłego prezydenta: - Ludzie myślą, że on ciągle od czasu do czasu mówi, chodzi i miewa przebłyski świadomości. Ale dla każdej rodziny, która zetknęła się z chorobą Alzheimera, jest jasne, że to nieprawda. Myślę, że ojciec nie chciałby ukrywać przed ludźmi tego, co się z nim teraz dzieje. Dziś żyjemy jak wiele innych rodzin, które utraciły kontakt z ukochanymi osobami na skutek tej choroby. Lekarze nie potrafią wytłumaczyć, dlaczego ojciec żyje z alzheimerem tak długo. Myślę, że po prostu nie ma ochoty opuścić rodziny, która pogodziła się dopiero nad jego łóżkiem. Rękę do zgody z rodzicami wyciągnęła nie tylko Patti, ale i jej młodszy brat Ron (45), który przed laty popadł w konflikt z ojcem, bo zamiast prawnikiem, jak sobie życzyli rodzice, został tancerzem baletowym. Rodziny Reaganów nie skłócił ponownie nawet film The Reagans, który powstał w zeszłym roku na podstawie książek Patti. - Wszystko, co nas kiedyś dzieliło, dziś nie ma znaczenia - zapewnia Patti. - Zrozumieliśmy, że życie jest uczeniem się, jak umierać, jak pozwalać odejść i jak utrzymać to, co jest naprawdę ważne. Katarzyna Szczerbowska Nr 3, od 12 do 18 stycznia 2004 Nancy Reagan była kiedyś najbliższym doradcą małżonka, 40. Prezydenta Ameryki, Ronalda Reagana. Była doradcą męża, gdy służył jako gubernator Kalifornii, a ona wspierała go, gdy był prezydentem Stanów Zjednoczonych przez osiem lat. Dawnemu aktorowi kina udało się zbudować tak udaną karierę polityczną właśnie ze względu na jego żonę Nancy. Wiele z jego sukcesów zawdzięcza tej niesamowitej kobiecie. Madame Reagan zawsze broniła politycznych ambicji ukochanej i pomagała jej pięknie wyjść z najtrudniejszych skandali i kryzysów natury politycznej. W historii Ameryki ta pani na zawsze weszła jako jedna z najbardziej wpływowych i eleganckich pierwszych kobiet. Dzieciństwo, wiek młodzieńczy i aktorstwo Miejsce urodzenia Nancy Reagan to Nowy Jork. Pojawiła się w rodzinie dealera samochodowego i aktorki 6 lipca 1921 roku. Po urodzeniu dziecko otrzymało imię Anny Francis Robbins. Jakiś czas po narodzinach dziecka rodzice przyszłej pierwszej amerykańskiej kobiety rozdzielili się. Dzieciństwo spędziła w Maryland, gdzie jej ciotka i wujek brali udział w jej wychowaniu. Matka w tym czasie jeździła po Stanach Zjednoczonych, szukając pracy. Po tym jak matka Nancy poślubiła udanego lekarza, zabrała swoją córkę, a rodzina przeprowadziła się do Chicago. Tam otrzymała wykształcenie średnie. W 1935 r. Ojczym postanowił oficjalnie przyjąć Annę Francis. A ponieważ od dzieciństwa była nazywana Nancy przez jej krewnych i przyjaciół, podczas procedury adopcyjnej zdecydowała się wziąć to imię i nazwisko swojego ojczyma, Davisa. Pod nazwą Nancy Davis, kobieta wystąpiła w filmach. Po ślubie dziewczyna go uratowała. W latach 1939-1943 Davis uczęszczała do college'u w Massachusetts, gdzie specjalizowała się w angielskim dramacie. Nancy Reagan, której biografia jest opisana w tym artykule, przeniosła się do pracy w Chicago po ukończeniu college'u. Tam osiedliła się w sklepie marshallowym jako sprzedawczyni. Ponadto kobieta pracowała jako asystent pielęgniarki. Ale, słuchając rad swojej matki, Nancy wybrała karierę jako profesjonalna aktorka. Na zdjęciu Ramshackle Inn w 1949 roku otrzymała swoją pierwszą rolę. W latach Ubiegłego stulecia Reagan (wówczas Davis) grał główne role w hollywoodzkich taśmach. W sumie na podstawie Nancy 11 prac filmowych. Młodzież i scena W młodości Nancy Reagan była poważnie zainteresowana karierą teatralną. Była zaręczona z Kim White, ale przerwała zaręczyny, decydując, że jest za wcześnie, aby się ożenić. W jednym z teatrów w Detroit dziewczyna dostała rolę w przedstawieniu, które wkrótce zostało usunięte z repertuaru. Aktorka postanowiła spróbować szczęścia w Nowym Jorku, ale tutaj też nie było dobrych ról. W Wielkim Jabłku kobieta miała mały romans ze słynnym Clarkem Gable. Z Nowego Jorku dziewczyna wkrótce przeniosła się do Hollywood, gdzie jej biznes się podniósł. Znajomość życia Ronald i Nancy Reagan spotkali się "zgodnie z planem": sekretarz miał się spotkać z dziewczyną i prezesem działającej gildii. To spotkanie biznesowe było prawdziwą pierwszą randką. Kiedy Nancy weszła do gabinetu Ronalda, jej serce zaczęło drżeć. Nieśmiała dziewczyna lubiła i Ronald. Młodzi ludzie zaczęli spotykać się prawie codziennie. W tym czasie mężczyzna był w trakcie postępowania rozwodowego z pierwszą żoną. Zaraz po rozwiązaniu małżeństwa Ronald złożył ofertę nowej ukochanej. Miesiąc później ślub odbył się. Małżeństwo, rodzina i Kalifornia 6 marca 1952 r. Nancy Reagan poślubiła Ronalda Reagana. W tym czasie przyszły prezydent Ameryki był prezesem Gildii Artystów. Dla Nancy małżeństwo to było pierwsze, a dla małżonki drugie. W związku Ronalda i Nancy było dwoje dzieci: córka urodzona w 1952 r. I syn urodzony w 1958 r. Kobieta miała dość skomplikowany związek z własnymi dziećmi. Szczególnie trudno było znaleźć wspólny język z córką, która nie rozumiała konserwatywnych poglądów swoich republikańskich rodziców. W okresie od 1967 do 1975 roku pani Reagan była pierwszą damą Kalifornii, ponieważ jej mąż był wtedy gubernatorem tego stanu. Ludność tej części Ameryki szanowała Nancy, chociaż skrytykowała ją za zbudowanie nowej siedziby dla gubernatora. Żona prezydenta Ameryki Jako pierwsza dama Ameryki, Nancy Reagan wykonała wszystkie obowiązki, które zazwyczaj podlegają kobiecie, która zajmuje jej stanowisko. Jej najsłynniejszym przykładem była kampania przeciwko narkotykom. Nazywała się "Powiedz" nie ". Kobieta została skrytykowana za takie działania, ponieważ odnotowano wysokie wydatki publiczne. Kiedy Reagan został wybrany na drugą kadencję, jego żona kontynuowała kampanię, nadając jej międzynarodową wagę i angażując w nią pierwsze damy innych mocarstw. Podczas zimnej wojny Nancy dość często widziała Raise Gorbaczewę, ale przyjazne stosunki między głównymi kobietami dwóch najpotężniejszych narodów świata się nie sprawdziły. Śmierć dwojga ludzi Po zakończeniu drugiej kadencji Ronalda Reagans przeniósł się do Kalifornii. Po zdiagnozowaniu w 1994 roku choroby Alzheimera małżonek poświęcił się opiece nad nim. 40. prezydent Stanów Zjednoczonych zmarł 5 czerwca 2004 r. Nancy opuściła życie z 6 marca 2016 r. Kiedy Nancy Reagan umarł, Barack Obama kazał obniżyć Amerykańskie flagi. Kobieta miała 94 lata. Przyczyną śmierci jest niewydolność serca. Ta dama była wzorem do naśladowania. Wciąż podziwia dziś, a wiele późniejszych pierwszych kobiet Ameryki wielokrotnie próbował ją skopiować. 6 lutego 1911 roku urodził się Ronald Reagan. Czterdziesty prezydent Stanów Zjednoczonych zapadł w ludzkiej pamięci nie tylko dzięki swoim czynom, ale też wielu charakterystycznym bon motom. Oto wybór najciekawszych z nich. Mamy, jako ludzie, dużą skłonność do cytowania. Nawet, jeśli potrafimy powiedzieć coś własnymi słowami, często wolimy skorzystać z wypowiedzi wybranej postaci. Cenimy w związku z tym autorów o gładkim i ciętym języku, ubierających myśli w celne słowa. Obok niejednego nazwiska możemy znaleźć w encyklopedii informację: „aforysta”, a nazwiska takie jak François-René, wicehrabia de Chateaubriand, Franciszek VI, książę de la Rochefoucauld, Marcjalis czy Stanisław Jerzy Lec znane są każdemu, kto ceni sobie sztukę dobrego aforyzmu. W klasyfikacji tej zazwyczaj pomija się polityków. Owszem, większość wielkich postaci światowej polityki ma w swoim dorobku przynajmniej kilka celnych sformułowań. Bismarck, Piłsudski, Churchill… – każdy wsławił się jakimś chwytliwym bon motem, czasem nawet wieloma, jednak mało który rozpoznawany jest jako aforysta. Ronald Reagan wydaje się tutaj szalenie rzadkim wyjątkiem od tej reguły. Przyjrzyjmy się więc, czy zasługuje na miejsce wśród wymienionych wcześniej mistrzów słowa. Zbiór złotych myśli autorstwa Reagana jest przebogaty, więc przytoczenie wszystkich zarówno mijało by się z celem, jak i byłoby nadzwyczaj trudne technicznie. Te subiektywnie wybrane cytaty pokazują sposób ujmowania myśli w słowa przez 40. prezydenta USA. Zobaczmy na początek, jak oceniał… KomunizmPowiedzieć, że Reagan był niechętny temu systemowi, to jak określić indyjski monsun mianem „kapuśniaczku”. Komunizm był dla amerykańskiego przywódcy synonimem wszystkiego, co najgorsze: tyranii, opresji, zniewolenia i niemoralności i dawał temu wyraz wielokrotnie. Posunął się nawet do delegalizacji całego państwa, co miało miejsce w 1984 roku: „Rodacy, miło mi oznajmić, iż podpisałem ustawę na zawsze delegalizującą istnienie Związku Sowieckiego. Za pięć minut rozpoczynamy bombardowanie.” Słowa te zostały nagrane przez przypadek, podczas próby mikrofonu. Nie wiadomo, czy nagranie wyciekło przez przypadek, czy też celowo, a zwolennicy drugiej tezy sami nie mają pewności, czy chodziło o przysporzenie Reaganowi popularności, czy może wręcz przeciwnie. Niezależnie jednak od tego, już w tych tylko słowach widać stosunek ówczesnego prezydenta do ustroju komunistycznego. A nie są one odosobnione. „Komunista to ktoś, kto czyta Marksa i Lenina. Antykomunista to ktoś, kto rozumie Marksa i Lenina.” Wierzącemu w indywidualną wolność i samostanowienie jednostki Reaganowi nie mieściło się w głowie, jak można zgadzać się na poświęcenie własnej swobody w imię ideałów socjalizmu. Dlatego wierzył, że nikt, kto naprawdę rozumie, o co chodzi w komunizmie, nie może go dalej z elementów, które składały się na światopogląd Reagana, był minarchizm, czyli doktryna maksymalnego ograniczenia roli państwa. O samej instytucji rządu nie miał zbyt wysokiego mniemania: „Dziewięć najbardziej przerażających słów w języku angielskim to: jestem członkiem rządu i przybywam tu, by wam pomóc.” „Rząd nie rozwiązuje problemów. On je subsydiuje.” „Państwo jest jak niemowlę – z jednej strony ma ciągły apetyt, z drugiej nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoje czyny.” „Podstawowym zadaniem rządu powinna być ochrona obywateli, nie sterowanie ich życiem.” To tylko cztery przykłady spośród wielu. Reagan zawsze uważał rząd za instytucję, która dąży do jak największego rozrośnięcia się i jak najszerszej ingerencji w ludzkie życie. Jego funkcjonowanie kłóciło się zatem z trzema fundamentami poglądów prezydenta: wspomnianą wiarą w wolność jednostki, wolnorynkową ekonomię i możliwie jak najmniejsze wyciąganie pieniędzy z kieszeni obywateli. Trzeba mu przyznać, iż faktycznie dążył do realizacji tych założeń, choć zdarzały mus się działania sprzeczne z wolnorynkowym katechizmem. Przykładem są tu chociażby regulacje cen chipów komputerowych czy też zaporowe 45% cło nałożone na import japońskich motocykli. Choć więc aforyzmy na temat administracji rządowej formułował Reagan celnie, nie zawsze sam się do nich stosował. Ocenę, na ile ważne było trzymanie się generalnych wytycznych, każdy może przeprowadzić i wojnaStosunek Reagana do jednego i drugiego wydaje się być cokolwiek dwuznaczny: „Ludzie nie wywołują wojen. Robią to rządy.” Tutaj można posądzić go o pewną hipokryzję. Z jednej strony brał udział w aferze Iran-Contras i wspierał walczących z sowieckim reżimem mudżahedinów, z drugiej zaś odżegnywał od prowadzenia jakichkolwiek działań ofensywnych i deklarował, iż Stany Zjednoczone nigdy nie będą takowych prowadzić. Efekt był taki, jak gdyby wyjmował kasztany z ognia cudzymi palcami. Wydaje mi się, że w tym momencie Reagan wpędził się w pułapkę. Z jednej strony nie chciał angażować Stanów w jakąkolwiek wojnę (choć robił wyjątki, jak na przykład bombardowanie Trypolisu), z drugiej zaś musiał jakoś realizować politykę odpierania komunizmu. Nieważne jednak, jakimi kierował się pobudkami – efekt jest nam znany do dzisiaj i raczej dwuznaczny. „Nadmiar soli szkodzi.” Ten bon mot wydaje się zupełnie absurdalny, a spowodowane jest to faktem, iż bazuje na niemożliwym do przetłumaczenia żarcie słownym. W oryginale brzmiał on „Too much SALT isn’t good for you” i odnosił się do amerykańsko-sowieckich rozmów rozbrojeniowych SALT (Strategic Arms Limitation Talks), co do których Reagan miał pewne wątpliwości: z jednej strony nie chciał być ostatnim prezydentem Stanów Zjednoczonych i zarazem sprawcą III wojny światowej, a SALT dawał szansę, by jej zapobiec, z drugiej natomiast nie miał złudzeń co do intencji Związku Sowieckiego. Wiedział, że zupełne pozbawienie się broni strategicznej tylko rozzuchwali Kreml i sprowokuje sowieckich przywódców do bardziej stanowczych uważana jest za drugi najstarszy zawód świata. Jeśli się zastanowić, okazuje się, że ma sporo wspólnego z pierwszym.” „Polityk to niezły zawód. Jeśli odniesiesz sukces, wiąże się z nim sporo korzyści. Jeśli nie, zawsze możesz napisać książkę.” „Zastanawiam się, jak by wyglądało Dziesięć Przykazań, gdyby Mojżesz musiał przepchnąć je przez Kongres Stanów Zjednoczonych.” „Najlepszych umysłów nie ma w rządzie. Gdyby jakieś były, biznesmeni natychmiast by je wynajęli.” Polityk uważający, iż politycy są zakałą ludzkości… Mógł to być przejaw dystansu do siebie i znajomość realiów, ale mogła to być również zwykła gra pod publiczkę. Jego przeciwnicy zwykli wytykać Reaganowi jego wcześniejszą karierę aktorską i posądzali w związku z tym, iż cynicznie rozgrywa opinię publiczną. Sądzę, że było to niesłuszne. Dość ważny jest tu fakt, iż Reagan nie uważał się za polityka. Owszem, pełnił funkcję polityczną, była mu ona jednak potrzebna tylko dla określonych celów – chciał dokonać w państwie zmian, które dyktowało mu jego, dla nas zbyt rozbuchane i amerykańskie, poczucie patriotyzmu. Patriotyzm amerykański jest dla nas zjawiskiem całkowicie obcym i wygląda sztucznie, jako zbyt bombastyczny i wyreżyserowany, jest to jednak efekt posługiwania się całkowicie odmiennymi kategoriami w życiu obywatelskim. Patriotyzm Reagana zmuszał go, by działał, nawet jeśli oznaczało to konieczność ubrudzenia sobie rąk polityką. Reagan twierdził, że jest jedynie obywatelem, który reprezentuje innych obywateli wobec polityków. Pogląd ten był mocno zakorzeniony w światopoglądzie republikanów, więc także i jego własnym. Czy była to tylko poza? Być może tak. Skoro jednak trzymał się jej konsekwentnie przez dwie kadencje, musiała ona być w pewnym chociaż stopniu odzwierciedleniem jego faktycznych jedna z rzeczy najbardziej przez Reagana znienawidzonych. Tutaj też można zarzucić mu pewną hipokryzję, bowiem nałożone przez niego cła były niczym innym jak właśnie pewnym rodzajem podatków. Faktem jest jednak, że generalnie walczył z ich podnoszeniem. Dwa cytaty uważam tutaj za najbardziej interesujące, jako odwołujące się do kultury popularnej. „Wszystkim podnoszącym podatki mam tylko jedno do powiedzenia: go ahead, make my day!.” Źródła tych słów, których wręcz nie wypada tłumaczyć na język polski, nie trzeba wyjaśniać żadnemu miłośnikowi starych filmów z Clintem Eastwoodem z serii, w której wcielał się w inspektora Harry’ego Callahana. „Jeśli jakikolwiek projekt podniesienia podatków trafi na moje biurko, zawetuję go szybciej, niż Vanna White zdąży obrócić litery V-E-T-O,” Kolejny nie do końca zrozumiały aforyzm, który nabiera jednak więcej sensu, gdy zorientujemy się, iż rzeczona Vanna White była amerykańską aktorką, którą wszyscy obywatele Stanów rozpoznawali jako hostessę w amerykańskiej edycji „Koła Fortuny”, gdzie zajmowała się właśnie odsłanianiem kolejnych numer jedenW sumie było ich dwóch. Pierwszym był Jimmy Carter, którego Reagan uważał za źródło większości kłopotów, z którymi musiał się borykać: sytuacji ekonomicznej, osłabienia siły militarnej, silnego Związku Sowieckiego i polityki detente. Nic więc dziwnego, że Carterowi poświęcona była jedna z bardziej kąśliwych uwag jego następcy: „Recesja jest wtedy, gdy twój sąsiad traci pracę. Depresja, gdy ty tracisz pracę. A uzdrowienie, gdy pracę traci Jimmy Carter.” Można tu szybko nadmienić, że innym swoim przeciwnikom Reagan także potrafił się bardzo celnie odgryźć. Boleśnie przekonał się o tym Walter Mondale podczas debaty przedwyborczej, gdy prowadzący zapytał prezydenta, czy nie ma jakiejś obawy w związku ze swym podeszłym wiekiem i związanym z tym osłabieniem organizmu, na co zapytany bez namysłu opowiedział: „Żadnej, Panie Trewhitt. Chcę również, by wiedział Pan, że nie uczynię wieku tematem tej kampanii. Nie zamierzam wykorzystywać do politycznych celów młodości i niedoświadczenia mego konkurenta.” Mondale powiedział później, że w tym momencie zdał sobie sprawę, że już przegrał. Drugiemu wrogowi 40. prezydent USA wypowiedział bezpardonową wojnę. Był to „welfare”, czyli coś, co z biedą i mając świadomość niedoskonałości tego tłumaczenia, można uznać za „opiekę społeczną”, choć sformułowanie to nie oddaje wielu pojęć, które się za „welfare” kryją. „Sukces działania opieki społecznej (welfare’s) powinniśmy mierzyć ilością ludzi, którzy jej nie potrzebują, nie zaś ilością ludzi, którzy z niej korzystają.” „Celem opieki społecznej (welfare’s) powinno być wyeliminowanie, na tyle, na ile to możliwe, swej własnej egzystencji.”Myśli różneNiektóre ze słów Reagana trudno zakwalifikować do jakiejkolwiek kategorii. Są one raczej wyrazem jego dystansu do siebie samego, poczucia humoru lub po prostu są… dziwne. Nie ma pewności, czy po zamachu na jego życie faktycznie zwrócił się do mających go operować chirurgów, mówiąc: „Mam nadzieję, że wszyscy jesteście republikanami”, znane są jednak pierwsze słowa, jakie powiedział po trafieniu do swojej żony: „Kochanie… zapomniałem się uchylić.” Kolejne zdanie mogłoby zostać uznane za lekceważenie przez Reagana własnego urzędu, gdyby nie fakt, iż traktował go on bardziej niż serio i uważał za jedyny naprawdę ważny dla jego kraju. Mowa o poleceniu, które miał wydać: „Wydałem polecenie, by w razie ważnej potrzeby budzono mnie niezwłocznie w każdym wypadku, nawet podczas posiedzenia gabinetu.” Podobny, żartobliwy wydźwięk miały inne jego słowa: „Fakty to strasznie głupia rzecz… powinienem powiedzieć raczej, że uparta rzecz.” Powyższe cytaty to jedynie niewielka część bogatego zbioru znanych powiedzeń autorstwa Ronalda Reagana. Choć może nie dorastają one do poziomu twórczości wielkiej klasy aforystów, wciąż wydają mi się pozytywnie wyróżniać na tle innych powojennych polityków. Czy tak jest w istocie, każdy może sam ocenić. Na sam koniec warto się jeszcze podzielić jednym z najdziwniejszych „bon motów” Reagana, będący jednocześnie jednym z dziwniejszych w ogóle: „Można powiedzieć wiele o charakterze człowieka, obserwując sposób, w jaki zjada dropsy owocowe”. Autorem tekstu Ronald Reagan – prezydent od bon motu jest Przemysław Mrówka. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA Czytaj też:Trump chciał pogratulować zwycięzcom Super Bowl. Zaliczył srogą wpadkę

imię żony ronalda reagana